"Lockdown nie ma sensu". Prof. Banach o walce z pandemią
Zdaniem naukowca, wkrótce możemy mieć kilkanaście tysięcy zakażeń dziennie, a zaszczepionych jest zaledwie 52 proc. Polaków. – To obecnie jeden z najniższych wskaźników w Europie. Pomimo starań wielu ludzi i założeń Narodowego Programu Szczepień, to wciąż zdecydowanie za mało – podkreślił Banach.
– Już dzisiaj niektóre z gmin i powiatów, w których poziom liczby zaszczepionych oscyluje wokół 30 procent mieszkańców, spełniają wymogi, aby wprowadzić tam lokalne lockdowny – ocenił. – Jestem zwolennikiem antycovidowych restrykcji, ale na mniejszych, wydzielonych obszarach. Nie ma sensu wprowadzać lockdownu w całym kraju – powiedział profesor.
– Ponadto lockdowny nie powinny obejmować osób zaszczepionych przeciwko COVID -19. Restrykcjom związanym z ograniczonym przemieszczaniem się powinno poddawać tylko niezaszczepionych – ocenił. – Właśnie oni powinni przebywać w domach, aby się nie zakazić – stwierdził.
Czwarta fala pandemii?
Na pytanie, czy lekarze są przygotowani na czwartą falę pandemii, prof. Banach odpowiedział twierdząco. „Pod warunkiem, że lekarze i członkowie personelu medycznego są zaszczepieni. Sam zapisałem się już na trzecią dawkę, jako osoba, która codziennie ma kontakt z pacjentami” – przyznał. „Ten element - tzw. dawki przypominającej - jest kluczowy. To nic nowego w procesach szczepienia. Stosujemy je w szczepieniach przeciwko wielu chorobom zakaźnym, na przykład przeciwko grypie” – wskazał. "Co do trzeciej dawki, koniecznie oprócz personelu medycznego należy zaszczepić personel niemedyczny, bez tych ludzi placówki także nie mogą funkcjonować" - podkreślił.
Zdaniem profesora należy poważnie rozważyć szczepienie dzieci w młodszym wieku szkolnym, czyli poniżej 12 roku życia, jeśli - co zaznaczył naukowiec - nie ma przeciwwskazań i po uzyskaniu odpowiednich zgód dla tych szczepionek.
„Po pierwsze, dlatego, że dzieci masowo zakażają się w szkole, a następnie zarażają całe rodziny. Po drugie, częściej przenoszą patogen SARS-CoV-2, bo nie widać u nich objawów. W Izraelu odpowiadają obecnie nawet za ponad 40 proc. wszystkich zachorowań” – tłumaczył. „ A poza tym jest – niewielkie, ale jednak - zagrożenie, że młodsze dziecko nie będzie miało tak dobrej odporności i zachoruje na PIMS, czyli wieloukładowy zespół zapalny związany z koronawirusem, a to jest bardzo groźne i może powodować poważne powikłania” – ostrzegł prof. Banach.